Nowe Ateny

Nowe Ateny — zbitka barwnych i oryginalnych cytatów z dzieł zapomnianych — anegdot z towarzystw wszelkiego autoramentu — literackich plotek różnej akuratności. Mądrym dla memoryjału, idiotom dla nauki, jak mawiał Benedykt Chmielowski. Więcej informacji?

Słowacki, fragment

Z nieukończonego dramatu Juliusza Słowackiego — Zawiszy Czarnego — kontrowersyjny fragment:

W Polszcze… rycerze naprzód w polu się popiszą,
A potem w karczmach sobie… za to ciągną trunek
I pić mogą przez całe życie na rachunek;
I gdy im w poprzek jacy przeciwnicy staną,
Mogą przez całe życie tą krwią nie wylaną,
A z której sobie czopa wyjęli… husarze,
Mogą przez całe życie pluć, mospanie, w twarze
I opinie tym swoje… rozgłaszać w pokoju,
Na tym słowie oparci tylko: “Byłem w boju”…

19 I 2015 # # #

O «Dantyszku» Słowackiego

Anonimowa rubryka Przezor księgarski w Kronice Emigracyi Polskiej (tom VII) z 1839 roku, przygłupia dość recenzja najnowszego poematu Słowackiego, interpunkcja oryginalna:

Poema Piasta Dantyszka herbu Leliwa, o piekle. Paryż, 1839. 16º w księgarni Polskiej. Cena fr. 3. c. 50.

Żywą imaginacyą młodego zapewne autora, podniósł duch wielkiego Włoskiego poety, którego chciał naśladować w patryotycznym zapale. Gdzie poezya wywija się z samego serca autora, np. Szczesnym i Maryi, są niektóre piękności; ale gdzie naśladowanie Danta, i myśl i smak i język, grzeszą.

23 X 2014 # # #

Słowacki, «Hymn. Smutno mi, Boże»

Juliusza Słowackiego hymn Smutno mi, Boże:

Smutno mi, Boże! — Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą;
Przede mną gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazdę ognistą…
Choć mi tak niebo Ty złocisz i morze,
Smutno mi, Boże!

Jak puste kłosy, z podniesioną głową
Stoję rozkoszy próżen i dosytu…
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu.
Ale przed Tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi, Boże!

Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski…
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi, Boże!

Dzisiaj, na wielkim morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widziałem lotne w powietrzu bociany
Długim szeregiem.
Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,
Smutno mi, Boże!

Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi, Boże!

Ty będziesz widział moje białe kości
W straż nie oddane kolumnowym czołom;
Alem jest jako człowiek, co zazdrości
Mogił popiołom…
Więc, że mieć będę niespokojne łoże,
Smutno mi, Boże!

Kazano w kraju niewinnej dziecinie
Modlić się za mnie co dzień… a ja przecie
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,
Płynąc po świecie…
Więc, że modlitwa dziecka nic nie może,
Smutno mi, Boże!

Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli Twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie
Patrzący — marli.
Nim się przed moją nicością ukorzę,
Smutno mi, Boże!

26 IX 2014 # # #

Słowacki, «Szli krzycząc...»

Juliusza Słowackiego wiersz Szli krzycząc: Polska! Polska!:

Szli krzycząc: “Polska! Polska!” — wtem jednego razu
Chcąc krzyczeć zapomnieli na ustach wyrazu;
Pewni jednak, że Pan Bóg do synów się przyzna,
Szli dalej krzycząc: “Boże! ojczyzna! ojczyzna”.
Wtem Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka,
Spojrzał na te krzyczące i zapytał: “Jaka?”
A drugi szedł i wołał w niebo wznosząc dłonie:
“Panie! daj, niech się czują w ludzi milijonie
Jedno z nimi ukochać, jedno uczuć zdolny,
Sam choć mały, lecz z prawdy — zaprzeczyć im wolny”.
Wtem Bóg nad Mojżeszowym pokazał się krzakiem
I rzekł: “Chcesz ty, jak widzę, być dawnym Polakiem”.

22 IV 2014 # # #

O pamięci Wojciecha Kossaka

Wpis z Drugiego dziennika Jerzego Pilcha (9 września 2012):

Z dziejów zaniku:

Wojciech Kossak wciąż jeszcze wyglądał na Don Juana w średnim wieku i odnosił wciąż piękne sukcesy po sypialniach, kiedy już zawodziła go pamięć i raz po raz widziałeś, że nie bardzo wie, co się z nim dzieje. Ludwiś Morstin opowiadał, że spotkawszy raz Kossaka, odebrał od niego powinszowania za Lillę Wenedę (Morstin był autorem Lilii).

Początkowo myślałem — mówił Ludwiś — że stary pomylił tytuły. Ale kiedy opowiedział mi treść mojej sztuki, przekonałem się, że po prostu wziął mnie za Słowackiego.

(Jan Lechoń, Dziennik, tom 1, str. 405).

Czy dla czytelnika dzisiejszego (specjalnie dla dzisiejszego młodego czytelnika) dodawać informację, że Wojciech Kossak (1856-1942) malarz urodził się ładnych parę lat po śmierci Juliusza Słowackiego (1809-1849) poety? Nic nikomu nie ujmując i bez ubocznych złośliwości, chyba warto dodać taką wiadomość, bez niej anegdota może być zrozumiana w nadto wąskim kręgu.

17 IV 2014 # # # #

Słowacki, «Do matki»

Jeden z ostatnich wierszy Słowackiego — Do matki:

Zadrży ci nieraz serce, miła matko moja,
Widząc powracających i ułaskawionych,
Kląć będziesz, że tak twarda była na mnie zbroja
I tak wielkie wytrwanie w zamiarach szalonych.

Wiem, że bym ci wróceniem moim lat przysporzył;
Mów, kiedy cię spytają, czy twój syn powraca,
Że syn twój na sztandarach jak pies się położył,
I choć wołasz, nie idzie — oczy tylko zwraca.

Oczy zwraca ku tobie… więcej nic nie może,
Tylko spojrzeniem tobie smutek swój tłumaczy;
Lecz woli konający — nie iść na obrożę,
Lecz woli zamiast hańby — choć czarę rozpaczy!

Przebaczże mu, o moja ty piastunko droga,
Że się tak zaprzepaścił i tak zaczeluścił;
Przebacz… bo gdyby nie to, że opuścić Boga
Trzeba by — to by ciebie pewno nie opuścił.

15 IV 2014 # # #

Słowacki, «W pamiętniku Zofii Bobrówny»

Juliusza Słowackiego wiersz z pamiętnika Zofii Bobrówny:

Niechaj mię Zośka o wiersze nie prosi,
Bo kiedy Zośka do ojczyzny wróci,
To każdy kwiatek powie wiersze Zosi,
Każda jej gwiazdka piosenkę zanuci.
Nim kwiat przekwitnie, nim gwiazdeczka zleci,
Słuchaj — bo to są najlepsi poeci.

Gwiazdy błękitne, kwiateczki czerwone
Będą ci całe poemata składać.
Ja bym to samo powiedział, co one,
Bo ja się od nich nauczyłem gadać;
Bo tam, gdzie Ikwy srebrne fale płyną,
Byłem ja niegdyś, jak Zośka, dzieciną.

Dzisiaj daleko pojechałem w gości
I dalej mię los nieszczęśliwy goni.
Przywieź mi, Zośko, od tych gwiazd światłości,
Przywieź mi, Zośko, z tamtych kwiatów woni,
Bo mi zaprawdę odmłodnieć potrzeba.
Wróć mi więc z kraju taką — jakby z nieba.

16 III 2014 # # # #

Słowacki o Malczewskim

Juliusz Słowacki o Antonim Malczewskim w liście do matki (15 lipca 1833):

Patrząc co dnia na szczyt góry Mont Blanc, przychodzi mi często na myśl Malczewski, który po śmierci jednym poematem tak urósł, że prawie głową przewyższa naszych poetów. Przebiegając opisanie wejścia na górę Mont Blanc, znalazłem na ostatniej karcie, między wyliczonymi bohaterami tego trudnego przedsięwzięcia, imię Malczewskiego, ale skaleczone tak, że gdybym skądinąd o jego wędrówce na górę nie wiedział, tobym się był o tożsamości osoby nie domyślił… Nie wiem dlaczego, ale myśl o Malczewskim została głęboko w moich dumaniach utkwiona. Zdaje mi się, że jest coś podobieństwa między nami, ale burza jeszcze mnie nie złamała.

10 III 2014 # # #

Mickiewicz a Słowacki

Tadeusz Boy-Żeleński, Brązownicy:

I jeszcze jedno. Czy wam się nie ściska serce, gdy czytacie ten opis, podany bez żadnej animozji, z zupełną prostotą, jak Mickiewicz wypycha za drzwi biednego Juliusza [Słowackiego] z rosyjskim wyzwiskiem na ustach? Mnie tak. Bo zważmy jedno: los tak splątał dzieje duchowe Mickiewicza i Słowackiego, że odlewanie olimpijskiego posągu jednego z nich odbywało się kosztem drugiego. Już za życia Mickiewicz zaciążył na Słowackim, można powiedzieć, całą wagą brązu; zaciążył też na nim i po śmierci. Aby wywyższyć — i osłonić — Mickiewicza, stworzono ów obraz Słowackiego jako małego, zarozumiałego i zawistnego rywala, niejako negatyw Mickiewicza, satelitę jego geniuszu. Taki wizerunek długo pokutował; i dziś jeszcze coś z niego straszy czasami. Tak więc w aliaż posągu Mickiewicza weszło dużo fałszu i cudzej krzywdy: krzywdy pisarza, który dziś też upomina się o… posąg z brązu. Czy nie łatwiejsza byłaby ta sprawa do rozjaśnienia, gdyby się obu brało jako żywych ludzi — ludzi oczywiście natchnieniem swoim przerastających świat zwykłych istot — jako dwóch, dajmy na to, półbogów, tylko, przez litość, nie brązowych bożków.

19 II 2014 # # #

O «Horsztyńskim» Słowackiego

Ze wstępu Jarosława Ławskiego do Horsztyńskiego Juliusza Słowackiego:

Horsztyński jest arcydziełem. To dramat fascynujący i porażający, szczytowe arcydzieło pesymizmu i daleka zapowiedź mistycznej fazy twórczości, dzieło bluźniercze i zawierające głębokie intuicje metafizyczne, tekst o utracie wiary i o poszukiwaniu własnej tożsamości, o odkrywaniu głębin “ja”. Bywamy dziś zgodni w osądzie, że z upływem lat właśnie ten utwór, wyjątkowy już przez to, że napisany prozą, zyskuje na znaczeniu w naszym spojrzeniu na twórczość Juliusza Słowackiego. Nie Lillę Wenedę, którą wynosił jako największe osiągnięcie w dziedzinie tragedii Juliusz Kleiner, ale właśnie ironiczny i pesymistyczny, a momentami groteskowy świat bohatarów Horsztyńskiego uznajemy często za bliższy wrażliwości estetycznej i egzystencjalnej współczesnego człowieka.

Nie zawsze tak było — dodaje badacz.

Antoni Małecki, do którego trafił rękopis dzieła, badacz, który samowolnie nadał mu tytuł, oceniał “ocalone sceny tragedii” jako “nierównej wartości”. Pierwszy sformułował też ostry sąd o wewnętrznych rozdźwiękach, jakoby niweczących dramaturgiczny zamysł Słowackiego:

Obok ustępów potężnej siły i prawdziwie dramatycznej werwy, znachodzą się i sytuacje przewlekłe, zapełnione tą ckliwą melancholią, od której poeta nasz w owych latach nie był jeszcze zupełnie wyleczony.

Publikacja dzieła w 1866 roku przyniosła falę głosów mniej lub bardziej przychylnych, dość zgodnie dostrzegających w Horsztyńskim echo Szekspirowskiego Hamleta.

18 II 2014 # # # #

Trup w «Kordianie» Słowackiego

O trupie w szafie w warszawskim Pałacu Branickich, młodej a pięknej Angielce, która przyjechała do Polski, i pewnej scenie z Kordiana Juliusza Słowackiego — opowiadanie pamiętnikarki Pauliny Wilkońskiej.

Czytaj dalej →

20 I 2014 # # #

Ekonomiczna myśl Słowackiego

W swoim mocno postarzałym eseju O «Lalce» Bolesława Prusa cytuje Jan Kott jeden z listów Juliusza Słowackiego do Teofila Januszewskiego (luty 1849):

Mówię więc, kawałek ziemi miej, i to nie wioskę, ale folwark bardzo obfity i zamożny… jeżeli trzeba, kilka jeszcze takich folwarków zbuduj i puść chłopom parobkom w dzierżawę, ale nie zapuszczaj się w skupowanie wiosek ani sądź, iż to jest pewne w dzisiejszych czasach… Nie wrastajmy w grunt jak dęby ani chciejmy podobnej dębom trwałości; duchy dębów cierpią, że sobie na lat tysiące piekielną nieruchomość u Boga uprosiły, ptakom zazdroszczą, komarom nawet, które chwilkę żyją wesoło, w złotym słońca promieniu ulatując, gwoli duchowi, który ulatywać pragnie…

20 XI 2013 # #

Nad Maurycym Mochnackim

Bardzo różnie Maurycy Mochnacki, polityk i krytyk literacki, był postrzegany na przestrzeni wieków — ale też w ciągu swojego burzliwego a krótkiego życia. Poniżej trzy sądy nad Mochnackim z jego epoki.

Świadectwo Pawła Popiela z roku 1830 (Pamiętniki (1807-1892)):

Wielkiego księcia wypuszczono z wojskiem i bronią. Mochnacki protestuje. Stanisław Rzewuski, zręczny w sprawach politycznych, rozpuszcza wiadomość, że Mochnacki zelżył dyktatora, który wskutek tego dostał napadu apopleksji, krew mu puszczono. Mochnacki przychodzi na klub (byłem obecny), wchodzi na stół, niedobrze przyjęty. Mówi zręcznie, nawet z uszanowaniem wyraża się o dyktatorze, kończy słowami, że wobec wypuszczenia armii wielkiego księcia, dyktator jest mimowolnym zdrajcą. Ledwo te słowa wyrzekł, powstaje zgiełk nie do opisania, stół usiłują przewrócić, mój brat Wacław dobywa pistoltu, odwodzi i chce Mochnackiemu w łeb strzelić — ledwo pohamowany.. Musiałem Maurycego w tej chwili podziwiać. Stał spokojnie, założywszy ręce, okiem po zgromadzeniu wodził, doczekał, aż ukołysały się fale i wówczas z największym spokojem, ale wzruszonym głosem rzekł: “śmiałych głosów słuchać nie chcecie, przyjdzie czas, kiedy to całe zgromadzenie drżeć będzie ze strachu, będzie błagać o głos śmiały, a głos śmiały się nie odezwie”. Temi kilku wyrazy stał się na nowo panem zgromadzenia. Krzyki: “Niech żyje Mochnacki!”. Takie to są usposobień ludu zebranego gwałtowne odmiany. Dyrektor istotnie zasłabł, albo zasłabnąć potrzebował dla podniesienia zapału publiczności. Mochnacki niepewny o swą osobę został dla lepszego bezpieczeństwa niby zaaresztowany.

Niezbyt sprawiedliwy sąd Juliusza Słowackiego z Beniowskiego:

Wierzę w respublik jedynaka syna —
Mochnacki nim był u nas, ten kostera!
Co wielkich marzeń nie przestając snować,
Przez Dyktatora dał się ukrzyżować.
Wierzę, że powstał w człowieczej postaci,
I szedł na wielki sąd, co kraj rozwidni;
Po drodze wstąpił do arystokracji,
I w tem bez ognia piekle bawił trzy dni;
Potem w książeczce sądził swoich braci,
Tych co, są prawi, i tych, co bezwstydni.
Weń uwierzywszy z dwóch tomów zaczętych,
W emigracyjnych wierzę wszystkich świętych.

I mało znany nagrobek, który Mochnackiemu przygotował sam Adam Mickiewicz (na pomniku krytyka wyryty został jednak inny tekst):

Maurycy Mochnacki. Obywatel polski. Wroga moskiewskiego tajnymi związkami, księgami jawnie wydawanymi, najgorętszymi wystąpieniami, orężem gnębił, szarpał, nękał. Dla ojczyzny więzienie, rany, wygnanie wycierpiał. Gdy po upadku państwa pracował nad spisaniem dziejów Polski, zbieraniem materiałów do historii ostatniej wojny, zrealizowaniem zamysłu, w toku pracy zmarł w roku 1834, kiedy ciało sprzeniewierzyło się tak wielkiemu duchowi. Miał lat 31. Towarzysze boju.

19 XI 2013 # # # # #